2008/04/13

Gliniane naczynia (2 Kor 4,1–15)

II Kor 4, 1–15

Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśiało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym. Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.

Apostoł Paweł przedstawia tu jedno ze swoich ważnych porównań. Mówi o skarbie złożonym w glinianych naczyniach. W ten sposób pozwala zrozumieć, czym w naszych międzyludzkich relacjach jest Ewangelia Pana Jezusa Chrystusa. Przeciwstawia ją do naszego środowiska i do naszych wyobrażeń.

To Pawłowe porównanie jest elementem dłuższego ważnego wykładu przeznaczonego dla sług Ewangelii Chrystusa w świecie. Czyli przeznaczonego także dla nas, którzy przyznajemy się i dziś do Chrystusa. Paweł przypomina przede wszystkim, że Ewangelia Chrystusa jest czymś niezmiernie ważnym. Przyrównuje ją do skarbu - podobnie jak to czyni w swych podobieństwach Pan Jezus. Ten skarb jednak, my jako chrześcijanie, mamy w glinianych naczyniach.

Przez ten skarb Paweł ma na myśli światło Bożej chwały na obliczu Chrystusa, którym Bóg rozświecił także nasze serca. Chodzi o chwałę Ewangelii Chrystusowej, którą Bóg nam daje poznać i ze swojej łaski w nią uwierzyć, czyli wiadomość o ratunku przygotowanym przez Boga w wcielonym, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusie. Mamy ten skarb. Został nam przez Pana Boga darowany. Apostoł Paweł zastanawia się nad tym, w jaki sposób właściwie otrzymaliśmy ten drogocenny skarb. Kosztowny skarb światła Bożej chwały, skarb Ewangelii jako objawienia samego Boga, nie jest przecież przedmiotem zwykłego ludzkiego posiadania! I w związku z tym szybko używa kontrastującego porównania: Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.

Kategoria skarbu złożonego w glinianym naczyniu, tj. w kruchym, łatwym do zniszczenia opakowaniu, jest dla nas czymś niezrozumiałym. Skarb, to znaczy coś niesamowicie cennego i wartościowego, w naszym pojmowaniu powinien mieć najlepsze opakowanie i najlepsze zabezpieczenie. Jeśli chodzi o ten najwartościowszy skarb, jakim jest Ewangelia Chrystusa, to jego opakowanie, by korelować ze swym przeznaczeniem, powinno być niezawodne i szlachetne. Czemu nie jest ono ze złota, srebra, czy z innego drogocennego metalu?

Po to, byśmy mogli sobie uświadomić naszą użyteczność i wartość. Jesteśmy takim lichym, rozpadającym się opakowaniem, które w żadnym wypadku nie jest w stanie samo dać sobie radę z zabezpieczeniem tego, co posiada, co ochrania. Trzeba nam więc być stale pokornie świadomym tej swojej niedostateczności i niewystarczalności. Dlaczego więc będąc tak kruchym narzędziem został nam jednak powierzony skarb?

Żeby lepiej zrozumieć znaczenie naszego zadania przypomnijmy sobie jakiekolwiek muzeum. Przepiękne wazy z chińskiej porcelany są podziwiane na całym świecie, ale czy jest jakikolwiek inny z nich użytek? Przecież nie wolno do nich nic włożyć, bo może się popsuć, turyści mają kategoryczny zakaz ich dotykania. Takie naczynia same stają się skarbami. A to znaczy, że już nie są użyteczne, nie mogą ochraniać to, co jest w środku. Gdybyśmy byli przepięknymi naczyniami ze złota czy srebra, łatwo popadlibyśmy w pychę, naszym celem byłaby chęć zwrócenia na siebie, a nie na to, co jest w środku. A my mamy ochraniać skarb, a nie sami być skarbem. Ta nasza lichość, jest paradoksalnie naszą cechą, dzięki której ćwiczymy się w pokorze i zmniejszone jest ryzyko zarażenia się pychą i egoizmem.

Zastanówmy się teraz nad dwiema kwestiami: w jaki sposób Bóg się objawił oraz jaką odezwę to objawienie wywołuje w naszym życiu z wiary.

1) W biblijnym sensie możemy Pawłowe porównanie tłumaczyć tak: również sam skarb Bożego Słowa, my ludzie, mamy tylko w glinianych naczyniach. Boże Słowo przychodzi do nas w formie słów ludzkich. Także to, co Biblia przedstawia jako świadectwo Bożego objawienia, w wieloraki sposób jest naznaczone ludzką niedoskonałością łącznie 40-tu biblijnych pisarzy. Biblia ma ślady historycznego uwarunkowania, wewnętrznej niezrozumiałości i, suma summarum, niewystarczalności dla powierzonego Bożego poselstwa. I w ten sposób „skarb Bożego słowa” mamy zachowany w księgach biblijnych tylko jako w takich właśnie „glinianych naczyniach”. I jedynie Duch Święty pomaga nam za ludzkimi słowami rozpoznawać Słowo Boże i przyjmować je jako „światło Bożego objawienia”.

W podobny sposób odnosi się to i do naszych dążeń i dbałości, które wkładamy w dociekanie sensu tekstów biblijnych, w podobny sposób odnosi się to do naszego kazania, każdego rozważania Słowa i świadectwa. I w tym wszystkim musi być widoczne, że ta moc, która wszystko przewyższa, a którą staramy się potwierdzić i poświadczyć, „jest z Boga, a nie z nas”.

2) W tym sensie możemy to Pawłowe porównanie rozumieć jako zwrócenie uwagi na niewystarczający sposób naszego ludzkiego reagowania, naszej ludzkiej odezwy na Boże Słowo: my ludzie jesteśmy tylko marnymi glinianymi naczyniami wobec skarbu Bożego objawienia w Chrystusie. Paweł tu z pewnością myśli o sobie samym, o własnej sytuacji świadka Boga w korynckim zborze. Ciężko mu było znosić to, że tamtejsi bracia i siostry mieli tendencję widzieć w swoich przywódcach wzorce doskonałości. Graniczyło to już nawet z kultem jednostki. Paweł, który przyszedł do nich jako sługa pokorny, nie pasował im do tego trendu. Już na początku swojego listu odpowiadając na ich krytykę napisał, że nie chce „panować nad ich wiarą”, ale chce im służyć Ewangelią, aby mieli radość z wiary (II Kor 1,23-24). Dlatego teraz nie waha się przenieść to porównanie glinianego naczynia również na siebie - na tę marną ludzką istotę, której jest powierzony drogocenny skarb Boży. Tę samą procedurę przeprowadza również w kontekście innych pyszałkowatych współpracowników korynckiego zboru, którzy chełpili się swoimi własnymi kwalifikacjami duchowymi, uważali się za ekstra mądrych i świętszych od reszty, a starali się przy tym forsować swój własny autorytet zamiast kłaść akcent na pierwszeństwo autorytetu Bożego. Do tego również odnosi się dodatek Pawła: aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas. Właśnie za pomocą tego uzasadnienia Paweł nawiązuje do tego, co już dziś usłyszeliśmy: „albowiem nie siebie samych głosimy, lecz Chrystusa Jezusa, że jest Panem, o sobie zaś, żeśmy sługami waszymi dla Jezusa” (II Kor. 4,5). Z tego wynika nasze zadanie jako naczyń glinianych. Powierzonego nam skarbu nie mamy ukrywać, czy zakopać w ziemi, ale nieść, przenosić dalej. Dzielić się. Mamy być przekazicielami tego skarbu dla innych!

Spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie: jak się przejawia to „światło chwały Bożej w Chrystusie” w naszym własnym życiu? Jakie są z nas naczynia dla Bożego skarbu, który został nam powierzony?

Z książki Wernera Gitta pt. Człowiek - fascynująca istota, przeczytam fragment: „Człowiek jest cudowną, niewyobrażalnie skomplikowaną istotą. Wyposażenie: fabryka chemiczna centralnie sterowana przez mózg, elektrownia, urządzenie klimatyzacyjne, oczyszczalnia ścieków, komputer z pamięcią i dodatkowym wyposażeniem typu „miłość/nienawiść”. Istota ta przez dziesiątki lat samodzielnie utrzymuje się przy życiu i dzięki stałej samokontroli dba o swe bezawaryjne funkcjonowanie. Skład: 100 bilionów mikroskopijnych detali idealnie do siebie dopasowanych i współdziałających ze sobą. W stanie dobrego zdrowia części te potrafią się nieustannie odnawiać, a nawet samonaprawiać. Pompa wielkości pięści (serce) utrzymuje w ruchu to cudowne dzieło, uderzając 100 000 razy na dobę i rozprowadzając po całym organizmie substancje odżywcze zawarte w 5 litrach krwi. Każdego dnia płuca dzięki procesowi oddychania pobierają z 20 000 litrów powietrza potrzebny tlen. Natomiast podczas wydechu wydalają szkodliwe gazy. Normalna temperatura w czasie aktywności wynosi 37 stopni Celsjusza.”

Oto jest to naczynie gliniane. Genialne naczynie. Wcale nie jest takie liche - ale pozornie. Bo autor tejże książki tak kończy dany fragment: „Wady: podatny na zużycie” i zniszczenie. Boże stworzenie jest doskonałe, ale my niestety już nie jesteśmy doskonali. Jesteśmy grzesznym stworzeniem po upadku. I tak oto apostolskie porównanie odsłania również naszą kruchość i lichość!

Jak wyzwalające jest więc to ostateczne zapewnienie naszego tekstu: „moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas”. Razem z apostołem Pawłem możemy w tym widzieć swą wielką nadzieję. Wraz ze świadomością swoich braków, lichości i kruchości, możemy mieć nadzieję w Bożej mocy, którą otrzymujemy z łaski. Paweł podkreśla tę moc zaraz w następnych zdaniach: „Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani” (II Kor 4,8-9). Takie były osobiste doświadczenia Pawła, które przecież i nam są bliskie. Bóg chce swą moc potwierdzać również w naszym życiu! Chce nam być pomocą w codziennych walkach i trudnościach. Jego mocy starczy po temu, by nam pomagać przezwyciężać naszą kruchość i słabość glinianych naczyń. Co jest źródłem tej pewności? Źródłem tej pewności jest śmierć Jezusa i Jego zmartwychwstanie. W tym tkwi sedno apostolskiego świadectwa: „zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło” (II Kor 4,10). Chodzi o znak tego, który przeszedł przez ten świat w poniżeniu, trudach i przeciwnościach, oraz przez najstraszniejszą śmierć. Przez swoje zmartwychwstanie objawił jednak ogromną moc Bożą. Dlatego Paweł może zamknąć swoje świadectwo radosnym zapewnieniem: „wiedząc, że Ten, który wzbudził Pana Jezusa, także i nas z Jezusem wzbudzi i razem z wami przed sobą stawi.” (II Kor 4,14).

Jeśli świadectwo apostolskie dotknęło również naszego sumienia, możemy za każdym razem sobie znowu uświadamiać, że i my jesteśmy glinianymi naczyniami. Nie jesteśmy bohaterami wiary, którzy mogliby być zadowoleni sami z siebie. A mimo to, te liche naczynia naszego człowieczeństwa nie muszą się kruszyć, nie muszą się uszkodzić. Jeśli powierzymy je tej mocy, która wszystko przewyższa, wytrzymają, i skarb, który był do nich włożony, zachowają.
Amen.