Teksty: Ps 42,2-12; Jr 1,4-10.18-19; 1 Kor 12,12; Mt 10,40.
Pieśni: EZ 406, 430, 678, 636, 699.
12 Albowiem jak ciało jest jedno a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; 13 bo też w jednym duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało – czy Źydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym duchem. 1 Kor 12,12-13
Drogie siostry i bracia, starsi i młodsi, a także: kibice i nie kibice piłki nożnej,
Kiedy czytałam ten fragment z Biblii, jedna z pierwszych skojarzeń, które mi przyszły do głowy, była właśnie piłka nożna. Dziś kopie piłkę mnóstwo ludzi na całym świecie – profesjonalnie, amatorsko czy rekreacyjnie. Według danych Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej z 2000 roku na całym świecie grają w piłkę 4 % światowego społeczeństwa z ponad 200 krajów świata.
Piłka nożna stała się niewątpliwie najbardziej ekscytującą grą na całym świecie. Giną w niej różnice społeczne, polityczne czy religijne a wyjaśnienie tego fenomenu pochłania nie tylko socjologów ale i teologów.
Najważniejszą postacią w drużynie piłkarskiej jest trener. Doświadczony we wszystkim, powołujący zespół, uczący, pocieszający, podnoszący na duchu i karzący nieposłuszeństwo. Prowadzi treningi poszczególnych piłkarzy, przygotowuje ich na mecze, nadzoruje ich postępy w trakcie meczów i jest współodpowiedzialny za osiągnięty wynik. Niesie wraz ze swoimi podopiecznymi to dobre i to złe, ich wzloty i upadki, wygrane i przegrane, interesuje się każdym z osobna, jest spoiwem całej drużyny i panuje nad nią silną ręką, ale nie zapomina być jednocześnie i łaskawym przyjacielem i kochającym, opiekującym ojcem. A właśnie takiego Trenera przez wielkie T, mamy my – członkowie Bożej drużyny. Kiedyś odpowiedzieliśmy już na Jego powołanie nas do drużyny. Staliśmy się częścią najważniejszej gry naszego życia, ale droga do zwycięstwa nie będzie łatwa...
W przyszłym roku odbędą się Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej a już teraz decyduje się o tym w eliminacjach kto będzie w nich brał udział. Wewnątrz każdej drużyny piłkarze walczą o pozycję na boisku u trenera, który zwraca uwagę na ich sukcesy, siłę wewnętrzną i doświadczenie. Ten nasz taki nie jest. Przed tygodniem słyszeliśmy jak Wielki Trener, nasz Bóg powołał rybaka Piotra, przed chwilą – jak powołał Jeremiasza. Być powołanym to wielki zaszczyt, ale także ogromna odpowiedzialność. Jak Bóg to zrobił? Jak rozdzielił zadania chętnym grać w Jego drużynie? On nie zwracał uwagi na ich osiągnięcia, nie interesowały Go ich cechy i właściwości potrzebne do wykonania Jego zadania. On bowiem nie zawsze powołuje najzdolniejszych, ale zawsze uzdalnia powołanych. Miał dla nich Swój plan. Znał ich słabe punkty, braki i wady, ale mimo to chciał ich użyć. Właśnie ich, ich i nikogo innego. Byli Mu potrzebni właśnie tak, jak ich stworzył. Jeremiasz bał się reakcji ludzi tak, że nie chciał przyjąć Bożego powołania. Myślał o sobie, że jest nieużyteczny, i że do swojego zadania jeszcze nie dojrzał. Ale Bóg mu dodawał odwagi, wzmocnił go obietnicą, że z nim jest, że s nim będzie i że stanie się jego ratunkiem. Nasz Trener niezostania w samotności tego, którego powołał. Nie zostawia nas bezbronnymi. Nad powołanym pracuje, oczyszcza go, formuje tak, aby jego życie coraz bardziej odpowiadało zadaniu, które zostało mu przydzielone. Aby naprawdę, całkowicie i bez żadnych zobowiązań na boku należał do Jego drużyny. Do drużyny doskonałych, ukochanych przez Boga dzieci.
Siostry i bracia, to kazanie jest kazaniem instalacyjnym. Być może teraz myślicie jakie miejsce w całej Bożej drużynie ma ksiądz. Jakie miejsce będę mieć ja. Oczywiście wiecie, że w drużynie piłki nożnej każdy ma swoją, predefiniowaną rolę – włącznie z kapitanem. Ale byłoby błędem myśleć, że ja będę tym kapitanem. Albowiem jak ciało jest jedno a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus. Kapitanem naszej drużyny nie jest ksiądz – jest nim sam Jezus Chrystus. On jest naszym Kapitanem, naszym Przewodnikiem, naszą siłą. Każdy z nas jest obdarzony różnymi darami i talentami na boisku naszego życia. Jeden jest bramkarzem, drugi obrońcą, trzeci napastnikiem a jeszcze inny jest w rezerwie. Różnimy się wiekiem i doświadczeniami, jesteśmy różnie obdarowani i powołani do różnych rzeczy – ale należymy do jednej drużyny. Marek Citko odnosząc się do wspomnianych różnic ujął to w ten sposób: „prawda jest taka, że w zespole może być trzech, czterech młodych, ale sama młodzież żadnego meczu nie wygra”. Młodzi, przebojowi i impulsywni ludzie sami nie stawią czoła przeciwnikowi, bo mądrość i doświadczenie jest jednakowo ważne, ale również i starsi bez młodych mają nikłe szanse na wygranie. I w tej drużynie jesteśmy za siebie odpowiedzialni – młodzi i starsi, wielcy i ci najmniejsi. Tylko razem mamy szansę wygrać.
Jest jeszcze wiele ludzi na świecie, którzy nie przyjęli powołania do Bożej drużyny. Być może boją się, że Bóg zwraca uwagę na ich słabą kondycję czy niedoświadczenie, i nie dowierzają temu, że w Jego rodzinie jest miejsce dla każdego.
Przed powołanymi stoi bardzo ważne zadanie – mistrzostwa, na które trzeba się przygotować podczas treningów. Na tych treningach Pan przekształca swoich wybranych. A my, czytając Biblię, zapoznajemy się z regułami gry. Uczymy się zasady fair play, bo nasze zachowanie nie jest obojętne Bogu. On nam mówi: Wszystko, co byście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie (Mat. 7, 12). Jest to dobrą podstawą dla budowania naszych wzajemnych międzyludzkich relacji. Ale Jezus żąda więcej. Nie mówi tylko, aby nie wyrządzać drugiemu krzywdy, ale: Kto umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu (Jak. 4, 17). Tak więc już nigdy więcej fauli, nieczystych zagrań, niesportowego zachowania. Bo karą za to jest żółta a nawet i czerwona kartka, czyli wyrzucenie z boiska. A o udzielaniu kartek decyduje sędzia.
Czy ksiądz ma być takim sędzią? Czy ja mam decydować kto odpadnie z gry? Nie. Tylko wszechmogący Bóg o tym decyduje. Tylko on będzie sądzić.
Być może dostaliśmy kiedyś taką kartkę za złe zachowanie i zapewne, niestety, nie raz ją jeszcze dostaniemy. Ale pamiętajmy, że, jeśli będziemy poza grą, nagrody nie otrzymamy, gra przecież toczy się dalej. Czyli pokutujmy, by jak najszybciej wrócić do gry o największą stawkę – o nasze życie. Trener naszą pokutę przyjmie.
Zawsze gramy dla drużyny, czy raczej koncentrujemy się na siebie? Nie krążą między nami przypadkiem łapówki, nie bierzemy doping? Użycie gry dla własnych celów często prowadzi do zranień. A zraniony gracz potrzebuje lekarza.
Ksiądz nie jest ani tym lekarzem. Nim jest Duch Święty. Ile razy pytaliśmy: dlaczego, dlaczego właśnie my, dlaczego właśnie my zostaliśmy ranni. Nie zawsze dostaniemy odpowiedź, ale Duch Święty jest z nami po to, żeby nas pocieszył i wzmacniał naszą wiarę i poprzez nasze cierpienie.
My jesteśmy stworzeni grać i wygrać ten najważniejszy mecz. Mecz o nasze życie. Zwycięstwem po końcowym gwizdku jest spotkanie z żywym Bogiem.
Ksiądz nie jest nikim specjalnym. Ani ja nim nie będę. Nie jestem waszym trenerem, kapitanem ani lekarzem. Jestem zwykłym graczem w dresie każdego z was. Dzię kuję Bogu za to, że mi dał możliwość grać w waszej drużynie. Bowiem mecz nas wszystkich już się dawno zaczął. Wychwalajmy Boga, naszego Trenera. Słuchajmy poleceń Kapitana. Pomagajmy sobie wzajemnie, razem zmagajmy się z przeciwnikiem i nie dajmy mu strzelić nam bramki, mało tego – nie strzelmy sobie gola samobójczego. Walczmy przecież o najwspanialsze ze wszystkich trofeów - o wieniec żywota.
Modlitwa: Panie, Ty jesteś naszym Trenerem, Kapitanem i Lekarzem. Chcemy grać w Twojej drużynie. Dawaj nam wszystko, co potrzebujemy, abyśmy mogli zostać jednym ciałem. Amen.